Każdy reżyser po przeczytaniu skryptu, nad którym przyjdzie mu pracować musi sobie zadać pytanie: Jak należycie powinienem poprowadzić narrację by zwabić widzów do kina i skupić ich uwagę na tyle długo by przytrzymać ich przy projekcji aż do samych napisów końcowych? „Wada ukryta” stanowi zaś ewenement pod tym względem. Łatwiej byłoby mi bowiem wyobrażenie sobie Paula Thomasa Andersona rozmyślającego nad tym jak skutecznie potencjalnego widza zrazić do swojego filmu, niżeli go przyciągnąć. Wpierw bowiem kreśli on intrygę przy której przyjdzie nam ślęczeć przez następne trzy godziny, a następnie robi wszystko by widz nie był w stanie jej śledzić. To na szczęście tylko złudne pozory i reżyser zna metodę na tego typu szaleństwo.
wtorek, 10 lipca 2018
niedziela, 20 sierpnia 2017
Baby Driver - recenzja
sobota, 8 lipca 2017
Król Artur: Legenda miecza - recenzja
piątek, 30 czerwca 2017
Trzy Smaki Cornetto - recenzja
piątek, 14 kwietnia 2017
T2 Trainspotting - recenzja
niedziela, 2 kwietnia 2017
Logan - recenzja
wtorek, 28 lutego 2017
Moonlight - recenzja
Subskrybuj:
Posty (Atom)